DOROTA WOJDA nauczyciel Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Mocarzewie
Uczniowie występujący w bajce pt. „Czerwony Kapturek” z okazji Dnia Babci
BABCIA – Michał
WIEWIÓRKA – Kamil
MAMA – Barbara
WILK – Robert
CZEROWNY KAPTUREK – Sebastian
MYŚLIWY – Kamil
Odpowiedzialna: mgr Dorota Wojda za scenariusz bajki na akademię, dobór uczniów jako aktorów i za uszycie strojów dla aktorów
Scenariusz bajki pt. „Czerwony Kapturek”
Narrator: Za górami, za lasami, daleko, bardzo daleko stąd, Mieszkała sobie mała śliczna dziewczynka, którą wszyscy bardzo kochali. Dziewczynka bardzo lubiła skakać na skakance, grać w klasy, Bawić się piłką, jak wszystkie małe i wesołe dziewczynki. Czasami zdarzało się, że była troszkę nieposłuszna, ale to tylko czasami. Dziewczynka lubiła nosić małą śmieszną czerwoną czapeczkę i dlatego wszyscy nazywali ją Czerwonym Kapturkiem. Pewnego dnia jej mama przygotowała wielki koszyk ze smakołykami i zawołała: Mama: Pyszne ciasto i jabłuszka do koszyczka włożę Ci, A ty szybko leśną dróżką do Kochanej babci idź. Babcia chora jest i czeka, żeby ktoś odwiedził ją, Więc się nie marudź i nie zwlekaj, tylko prędko biegnij doń. Więc się nie marudź i nie zwlekaj, tylko prędko biegnij doń. - Proszę koszyczek gotowy. Czerwony Kapturek: - Dziękuję mamusiu, już idę. Mama: - Tylko pamiętaj! Idź dróżką prosto do domku babci. I nigdzie się nie zatrzymuj. Czerwony Kapturek: - Dobrze mamusiu. Mama: - Aha! I uważaj, żebyś nic nie zgubiła z koszyczka. Czerwony Kapturek: - Dobrze, dobrze mamusiu. Narrator: - Dziewczynka zabrała koszyk i pobiegła dróżką obok lasu prosto do domku babci. Słońce świeciło między listkami drzew, ptaszki śpiewały i ćwierkały, A w lesie rosły prześliczne kolorowe kwiaty. Dziewczynka pomyślała więc: Czerwony Kapturek: - Przejdę się po lesie i po drodze nazbieram kwiatów. Zrobię z nich bukiet dla babci. Narrator: - Zaczęła zbierać kwiaty, potem znalazła jeszcze pyszne czerwone poziomki i zapomniała troszkę o tym, o czym mówiła mama. Podskakiwała i śpiewała, la, la, la la, la la la, la aż z dziupli wyjrzała zdziwiona wiewiórka. Czerwony Kapturek: - Tra la la la, la, la, la, la, la, la, la, la, tra la, la . Wiewiórka: Czy to krasnoludek, czy może biedronka, w czerwonym ubranku, po lesie się błąka ma na głowie kapturek jak czerwony mak zrywa kwiatki podskakuje podśpiewuje sobie tak: Czerwony Kapturek: - Tra la la la, la, la, la, la, la, la, la, la, tra la, la . Narrator: - Tymczasem niedaleko między drzewami przechadzał się wilk Uważając, aby przypadkiem nie spotkać Pana myśliwego. Bo tego wilk bardzo nie lubił. Gdy wilk usłyszał śpiew Czerwonego Kapturka wyjrzał zza drzew i zobaczył, że to miła i wesoła dziewczynka. Więc postanowił z nią porozmawiać. Wilk: - To naprawdę miła i wesoła dziewczynka. Taki jestem szczęśliwy, że to nie jest myśliwy tylko mała dziewczynka, porozmawiam z nią chwilkę. Spytam się, może wie, gdzie tu można by coś zjeść. Narrator: Wilk wyszedł z zarośli i mrużąc oczy ukłonił się. Wilk: - Dzień dobry Czerwony Kapturku. Czerwony Kapturek: - Dzień dobry. Narrator: Czerwony Kapturek wcale się nie przestraszył wilka, bo nie wiedział, Że on jest takim strasznie złym wilkiem Wilk: - Gdzie idziesz Czerwony Kapturku? Czerwony Kapturek: - Idę odwiedzić chorą babcię. Wilk: - Aha, aha, babcię. To ciekawe, ciekawe. A co tam masz w koszyczku? Czerwony Kapturek: - Pyszne ciasta i czerwone jabłuszka. Wilk: - Czerwone jabłuszka. To ładnie, to bardzo ładnie. A gdzie mieszka Twoja babcia? Czerwony Kapturek: - Niedaleko, w chatce koło trzech dębów. Gdy pójdziesz prosto tą dróżką to na pewno trafisz. Wilk: - A ... chętnie, chętnie, bardzo chętnie odwiedzę Twoją chorą babcię. Czerwony Kapturek: - To powiedz Jej, że ja za chwilę przyjdę. Nazrywam tylko jeszcze kilka kwiatków. Narrator: - I tak Czerwony Kapturek, mimo ostrzeżeń mamy został jeszcze w lesie. A sprytny wilk pobiegł ile sił w łapach prosto do domku babci i zapukał do drzwi. Puk, puk, puk... Babcia: - Kto tam. Kto tam, czy to może mój kochany Czerwony Kapturek? Wilk: - Tak to ja. Mam dla Ciebie pyszne ciasto. Babcia: - O, o o wejdź proszę. Narrator: - Wilk tylko na to czekał. Otworzył drzwi i nie mówiąc już ani słowa w oka mgnieniu połknął babcię. Następnie założył sobie na łeb babciny czepek, na nos wsunął okulary babuni, wskoczył pod kołdrę i czekał na przyjście Czerwonego Kapturka, żeby go zjeść na deser. Wilk: - Na deserek bardzo lubię jeść dziewczynki małe, takie słodkie jak cukierek połykam je całe, takie słodkie jak cukierek połykam je całe. Narrator: - Tymczasem Czerwony Kapturek nazbierał już ogromny bukiet kwiatów i właśnie przypomniał sobie co mówiła mama. Dziewczynka pobiegła więc szybko do domku babci, a gdy pukała do drzwi zapadał już wieczór. Czerwony Kapturek: Puk, puk ... - Nikt nie odpowiada. Na pewno babcia zasnęła wejdę i Ją obudzę. Dzień dobry. Babciu czemu ty masz takie wielkie uszy? Wilk: - Żebym Cię lepiej mogła słyszeć. Czerwony Kapturek: - Och, babciu, babciu czemu Ty masz takie wielkie oczy? Wilk: - Żebym Cię lepiej widzieć dziecinko. Czerwony Kapturek: - Ach, babciu, a czemu Ty masz takie wielkie i straszne zęby? Wilk: - Żeby Cię szybciej zjeść. Narrator: - Wilk wyskoczył z łóżka, otworzył paszczę i połknął Czerwonego Kapturka razem z wielkim koszem i bukietem kwiatów. Wilk: - To było pyszne. Mniam, mniam, mniam. Narrator: - I wilk najedzony położył się do łóżka, przykrył kołdrą i postanowił sobie uciąć małą drzemkę po obiedzie z deserkiem. Wilk: - Jak przyjemnie, w brzuchu pełno, teraz mogę smacznie spać. W babci domku myśliwego nie muszę się bać. Tu myśliwy mnie nie złapie, a ja sobie smacznie chrapię. Chrapu, chrap. Chrapu chrap. Narrator: - I to byłby już smutny koniec opowieści o Czerwonym Kapturku, gdyby właśnie wtedy nie przechodził lasem koło domku babci Pan myśliwy. Myśliwy: - Wstąpię na chwilę do babci i dowiem się jak się czuje. Narrator: - Gdy Pan myśliwy wszedł do środka i zobaczył śpiącego wilka z ogromnym brzuchem od razu domyślił się co się tu stało. Wyjął więc ostry myśliwski nóż i ciach ... rozciął skórę wilka. Natychmiast z wilczego brzucha wyskoczył Czerwony Kapturek. Czerwony Kapturek: - Bardzo panu dziękuje, jak strasznie i ciemno było w tym wilczym brzuchu. Narrator: - A za Kapturkiem wygramoliła się babcia. Cała i zdrowa tylko nie wiedziała, gdzie zgubiła swoje okulary. Babcia: - Co tu się dzieje Czerwony Kapturku. Czy nie wiesz gdzie są moje okulary? Czerwony Kapturek: - Już dobrze babciu, zaraz ich poszukam. Babcia: - Czy to możliwe, że był tutaj straszny wilk, czy mi się to śniło. Myśliwy: - Śniło. Na pewno śniło. Narrator: - Pan myśliwy spojrzał na Czerwonego Kapturka, a Czerwony Kapturek spojrzał na myśliwego. Usadowili babcię wygodnie w fotelu i rozpakowali koszyk. Babcia zjadła duży kawałek pysznego ciasta i rumiane jabłuszko i od razu poczuła się lepiej. Babcia: - Tak się cieszę moje dziecko, że przyszłaś odwiedzić chorą babcię i panu też dziękuję. Jak miło mieć gości. Czerwony Kapturek: - Ja też się cieszę babciu. Bardzo się cieszę, że jesteśmy znowu razem. Babcia: - Czekałam na ciebie cały dzień i chyba się troszkę zdrzemnęłam. Śnił mi się wilk, bo bardzo się bałam, żebyś go nie spotkała w lesie. Ale skoro jest z nami pan myśliwy, to przecież nic złego nie może się stać. Myśliwy: - Nic złego, pewnie, że nic złego. Narrator: - Czerwony Kapturek znowu popatrzył na myśliwego, a myśliwy na Kapturka i uśmiechnęli się do siebie. Myśliwy: - Grzeczne dziewczynki słuchają mamy i kiedy lasem wędrują same nie rozmawiają z niegrzecznym wilkiem ani przez chwilkę. Myśliwy z Czerwonym Kapturkiem: - Grzeczne dziewczynki słuchają mamy i kiedy lasem wędrują same nie rozmawiają z niegrzecznym wilkiem ani przez chwilkę.
DOROTA WOJDA |